





Stąd nie powinno nikogo dziwić, że co jakiś czas słyszymy w telewizji o kolejnych makabrycznych historiach zwierząt przebywających w schroniskach. Przykładów można by wymieniać wiele, jak choćby spawa schroniska w Białce kolo Iłży. Właściciele schroniska zabijali psy aby wytapiać z nich smalec, który można było nabyć za cenę zaledwie 20 złotych. W pobliżu innego schroniska, w Białogardzie, obrońcy zwierząt znaleźli nielegalne cmentarzysko psów. Schronisko w Białogardzie dostawało od różnych gmin od 1,2 do 1,5 tysięcy złotych w ramach jednorazowej opłaty za przyjęcie i opiekę nad psami, z których uśmiercono prawie połowę. ,,Jak kosztowne jest prawidłowe prowadzenie schroniska doskonale wiedzą członkowie stowarzyszenia Animals. W ubiegłym roku tczewskie stowarzyszenie dostało 179 tys. zł, dołożyło około 65 tys. zł. ,,2 Ewa Gebert, prezes stowarzyszenia, mówi: ,,Finansujemy je głównie z darowizn i 1-go procenta podatku. Chcemy, żeby schroniska nie były prowadzone przez prywatne podmioty, którym zależy wyłącznie na zarobku. Gminy podpisują umowy z osobami, które mają wręcz negatywny stosunek do zwierząt”– twierdzi Gebert.3 Nie ma jednak co liczyć, że przy obecnych przepisach, umożliwiających zarabianie olbrzymich sum pieniędzy kosztem bezdomnych zwierząt, nastawieni na szybki zysk przedsiębiorcy z tego zrezygnują. Część z nich przyjmuje nawet nazwy sugerujące, że są organizacjami zajmującymi się ochroną zwierząt, albo wręcz podszywają się pod dobrze znane i działające od lat organizacje.



